Dzien 6, sobota, 06.08.2011
Przejechane: 2408 km
Po przejechaniu kilkuset kilometrow docieramy do krymskiej dzikiej plazy. Kilka metrow przed celem bus gasnie i calkowicie zamiera..
Probujemy odpalic – zero reakcji..
Zadna kontrolka nie reaguje. Z komory silnika bucha dum i slychac syczenie.
Bus umarl.
Dopychamy go do plazy i wyjmujemy wszystkie bagaze zeby dostac sie do silnika. Do najblizszego mechanika minimum 50km, kilka km od nas jest tylko niewielka wioska.
Otwieramy silnik – stopily sie kable, a z akumulatora saczy sie kwas.
Jest sobota po poludniu wiec dzis juz nic nie zrobimy, bedziemy kombinowac z rana. Mamy nadzieje ze uda sie gdzies kupic i wymienic akumulator i bus znow odzyje.
Dzisiaj cieszymy sie juz tylko plaza, czysta woda z Morza Czarnego i piekacym sloncem :].
—
Co chwile spotykamy stragany na ktorych mozna niedrogo kupic lokalne owoce i warzywa. Olbrzymi ponad 8-kilogramowy arbuz kosztuje 10 hrywien, czy jakiejs 3 zlote a 5ciu doroslych chlopow najada sie nim do syta :).
Nad morzem niecodzienny widok – krowa weszla plaza do moza i pije slona wode :).